Zbliżał się czas, przygotowywała się. Minął bakelitowy naszyjnik i ukradł płaszcz swojej matki. Zostawił go niedbale na gołej skórze jednego z ramion, tuż przed wejściem do drzwi.
Zakurzony i zmysłowy zapach skóry zmieszany z kobiecym i kojącym aromatem jego modelki dodawał mu niezwykłej pewności siebie. Byłem gotów przyjąć obietnicę kolejnej wspaniałej paryskiej nocy.
Czerwone owoce, irys, paczula: pyszna i uzależniająca umowa.